Przekroczenie uprawnień w trakcie zatrzymania.


Co radzicie zrobić? Policja zatrzyma 3 osoby. W wieku 24-22 lata. Zatrzymani byli pod wpływem alkoholu. Wezwano policję z powodu awantury w lokalu udostępnionym im po godzinach otwarcia. Zatrzymania dokonano gdy już był spokój i grupa ~6 osób była poza lokalem. Postawiono trzech twarzą do ściany jednego ciosami powalono na ziemię założono mu kajdanki i bito dalej, barman obserwował to z lokalu, wyszedł i poinformował policję, ze nie ma powodu go bić bo on nic nie zrobił. Następny z pod ściany odwrócił się i poprosił by mu nic nie robiono bo jest niczemu nie winny, wycelowano w niego długą broń "strzelba" po czym uderzono go lufą w tułów. Zabroniono mu się patrzeć Trzeci z pod ściany odwrócił głowę by obserwować otoczenie i został uderzony tak w głowę, że rozbił nos o ścianę. po spisaniu ich zabrano pierwszego do radiowozu. Radiowóz odjechał, pozostali udali się za radiowozem krzycząc by go puszczono bo jest niewinny. Radiowóz zawrócił po pewnym czasie, kilka osób stało na nasypie przy drodze, dwie były w okolicy przystanku autobusowego po przeciwnych stronach ulicy. Policjanci wybiegli z samochodu, krzycząc do jednego z nich by padł na ziemię, podniósł ręce do góry i zanim zdążył się położyć został uderzony, upadł uderzając twarzą w krawężnik, złamał przy tym ząb, założono mu kajdanki i trzymano kolanem przyciśniętego do jezdni. Oddano w tym czasie strzał ostrzegawczy w tym samym czasie drugiego, będącego po przeciwnej stronie ulicy policjant uderzył głową w klatkę piersiową powalił na ziemię i założył mu kajdanki. Przyjechał cywilny Polonez i następni funkcjonariusze, którzy zaczęli kopać zatrzymanych. Zdarzenie to obserwowała starsza siostra jednego z zatrzymanych, z balkonu bloku stojącego przy drodze, obudził ją hałas krzyczała by nie bito brata, usłyszała od funkcjonariusza, że ma spierdalać z balkonu. Zabrano ich do radiowozu a jeszcze kilku osobom (rówieśników zatrzymanych) kazano zrobić to samo. Pierwszego z zatrzymanych bito w radiowozie, krwawił z nosa i wargi, wytarto mu krew jego kurtką, bito ich potem również na komendzie. Sprawca zajścia w lokalu przypuszczając, że zatrzymanie nastąpiło z tego powodu, po niedługim czasie zadzwonił na policję informując, że to on ponosi winę za zajście, przyjechał inny patrol (wielu policjantów)i już w kulturalny sposób odnotowano jego oświadczenie. Nie dokonując zatrzymania. Człowiek ten jeszcze tego samego dnia pokrył szkody, właściciel baru nie wniósł z tytułu zajścia żadnych roszczeń. Zatrzymanych przesłuchano rano spisano ich zeznania i doprowadzono do prokuratora, jeden, ten pierwszy jest podejrzany o czynny opór i obrazę funkcjonariuszy, drugi o niszczenie mienia (kopanie w drzwi radiowozu) szkoda wyceniona na 1500 PLN, czynny opór i obrazę funkcjonariuszy, trzeci o czynną napaść na funkcjonariusza (kopnięcie w podbrzusze) czynny opór i obrazę. Zatrzymanych zwolniono z zastosowaniem dozoru policyjnego. Dwa dni zbierałem opisy zdarzenia jest to zbiór relacji uczestników siostry jednego z podejrzanych, kobiety wracającej z pracy w innym lokalu i barmana. Biję się z sobą nie mogąc pogodzić się z postępowaniem policji i nie wiedząc czy składając skargę lub doniesienie o przestępstwie nie zaszkodzę podejrzanym. Adwokat nie umie mi na to pytanie jeszcze odpowiedzieć. Zdarzenie miało miejsce w nocy 01.02.03 r. Możecie podpowiedzieć mi jakie powinno być podjęte z mojej strony rozsądne działanie? Nie wiem nawet czy powinni mieć osobnych obrońców czy lepiej jak będzie jeden wspólny.
Pierwszy z zatrzymanych ma wyrok w zawieszeniu, dwóch pozostałych ma doskonałe opinie i nigdy nie miało konfliktów z prawem i jego przedstawicielami. Wszyscy mieszkają od dziecka w tym samym bloku i w jego sąsiectwie to się zdarzyło.

Odpowiedź prawnika:

Z formalnego punktu widzenia należałoby złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Policja przekroczyła swoje uprawnienia. Trudno jest przewidzieć, czy ktoś rzeczywiście poniesie za to konsekwencje i jaki to może mieć wpływ na sytuację zatrzymanych.