Przechodząc przez ogródki działkowe zostałem oskarżony przez
jednego z działkowiczów o niszczenie jego własności (miał na
myśli siadanie i stawanie na ławce, która stała poza terenem
jego działki, była ona na terenie głównym ogródków działkowych,
kazał nam się wynosić (nadgorliwy był trochę: na dobrą zachętę
wziął ze sobą całkiem pokaźny kij i swojego psa. Przy okazji
wyzywał od gnojków, smarkaczy etc. Moje pytanie więc brzmi: czy
miał on prawo do tego by nas usunąć z terenu ogródków
działkowych (był jedynym z działkowiczów, którzy akurat tam
byli, który przybiegł do nas z wrzaskiem), czy teren ten może
być traktowany przez niego jak jego własność, skoro ma wykupiony
tylko grunt pod swoją działką?? Historia może i trochę śmieszna,
ale na pewno nikomu by nie było do śmiechu, kiedy jakiś obcy
gość z kijem ręku i psem przy boku, będzie krzyczał na ciebie,
dziewczynę i twoich przyjaciół, wygrażając przy tym, że nam
skórę złoi.
Nie byliśmy pijani, nie niszczyliśmy niczego, nie było po nas
nawet śladu, nie zachowywaliśmy się agresywnie, nie zakłócaliśmy
porządku, nikomu nie przeszkadzaliśmy (prawie).
Odpowiedź prawnika:
Prawo własności rozciąga się w geodezyjnych granicach nieruchomości. Wykonywanie prawa własności nie jest nieograniczone. Można korzystać z prawa własności zgodnie z jego społeczno-gospodarczym przeznaczeniem w granicach określonych przez ustawy i zasady współżycia społecznego. Oznacza to, że jest dozwolone wszystko, czego nie zabraniają ustawy i zasady społeczne. Prawo własności jest chronione m.in poprzez istnienie obowiązku nienaruszania tego prawa przez osoby trzecie. W opisanej sytuacji nie może być mowy o naruszeniu prawa własności, a więc nie było też dozwolonej samopomocy celem przywrócenie stanu poprzedniego ani nie wystąpiła obrona konieczna, ponieważ nie było ataku na osobą czy na własność. Miała miejsce natomiast groźba karalna ze strony działkowicza. Grożąc kijem i poszczuciem psem działkowicz nie tylko nie bronił swojego prawa własności, lecz przyjął rolę atakującego – swoim zachowaniem wypełniał znamiona przestępstwa. Ewentualne zakłócanie porządku publicznego przez młodzież nie uzasadnia agresji ze strony działkowicza. W takim przypadku powinien on wezwać policję i to funkcjonariusze oceniliby czy miało miejsce zakłócanie porządku publicznego