Czy to co nie jest zabronione na pewno jest dozwolone?


Mam dostęp do rożnych południowoamerykanskich roślin, mających
lekkie działanie stymulujące – są to popularne w tamtych rejonach
lecz nieznane u nas używki, z których chyba tylko herbata, kawa (te
co prawda nie są amerykańskie ale nie w tym rzecz) i marihuana stały
się u nas znane – część jest jak wiadomo legalna, a cześć nie – jest
jednak niezliczona ilość roślin, nieuwzględniona w żadnych spisach –
nie ma o nich w prawie po prostu ani słowa – czy zatem jest to
jednoznaczne z przyzwoleniem do handlu nimi? Czy kupując je od np.
holenderskiej, szwajcarskiej czy argentyńskiej spółki musze płacić
cło, oraz czy musze ubiegać się o jakąś koncesje na handel?

Odpowiedź prawnika:

Jeżeli dane substancje nie są uwzględnione w spisach środków odurzających, psychotropowych, oraz w spisie prekursorów (stanowiących załącznik do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii), to obrót tymi substancjami jest legalny. Rzeczywiście sztandarową zasadą prawa karnego jest teza, iż to, co nie jest zakazane, jest dozwolone. Nikt nie może więc być pociągnięty do odpowiedzialności karnej za czyn, który zgodnie z przepisami nie jest przestępstwem. Należy jednak upewnić się, że dana substancja nie znajduje się na wyżej wymienionych spisach, oraz że nie jest to substancja trująca w rozumieniu odrębnych przepisów.
Na handel roślinami nie potrzeba żadnej koncesji ani zezwolenia. Cło natomiast oczywiście należy zapłacić, jak z resztą za wszystkie towary importowane w celach gospodarczych, w wysokości zależnej od wartości towaru i kraju jego pochodzenia.